Kontynuujemy czwartkowy cykl wykładów z historii sztuki. Tym razem zapraszamy na wykład Anny Suwały:
„Z żyletką na Misia Uszatka – o normach i kuriozach malarskich, tematycznych i cenzorskich w polskiej powojennej ilustracji”
Zobaczycie to, „czego nie widać”: w jakiej ilustracji statystowały nylonowe pończochy graficzki, a gdzie do boju ruszyła tylko polowa armaty. Poznacie typowe i ekscentryczne podłoża, na których rysowali i malowali polscy ilustratorzy, używane przez nich materiały, narzędzia, chwilowe fascynacje technologiczne, którym ulegali. Podpatrzycie skutki ingerencji cenzorskich, skutki przemalowań po latach przez samych autorów, dowiecie się komu pomysły służyły do „wielokrotnego użycia”, która ilustracja została odrzucona ze względu na strój postaci, jakie elementy z własnego życia grafików pojawiły się w ich ilustracjach oraz które tematy stanowiły trudność dla większości ilustratorów.
Autorką wystąpienia jest właścicielka największego zbioru oryginałów polskich ilustracji. Z wykształcenia konserwator malarstwa. Rzeczoznawca ZPAP i Polskiej Izby Artystów Konserwatorów Dzieł Sztuki
„W świadomości przeciętnego inteligenta hasło ilustracja wiąże się z nazwiskiem Szancera, czasem jeszcze Wilkonia, Butenki i Stannego. Wykład przypomina dużą grupę artystów, którzy ukształtowali estetyczne upodobania kilku pokoleń a ich nazwisk nie potrafimy przywołać. Prezentowane będą przykłady w większości znane, ale jedynie pozornie; bo ułomności socjalistycznej poligrafii w procesie druku zaprzepaściły efekty ich unikalnej techniki. W połączeniu z przekazami pochodzącymi od autorów lub ich bliskich (bo zakupów dokonywałam przed laty bezpośrednio w pracowniach) oraz poprzez prezentację szkiców roboczych, które pokazują drogę dochodzenia artystów do wersji ostatecznej, materiał pozwala na zobaczenie tego, czego nie widać w wydrukowanych pozycjach i bywa zaskakujący.
Ilustracje są rodzajem sztuki, który jest najbardziej poszkodowany, jeżeli chodzi o dokumentację pod kątem użytej techniki czy podłoża; nawet nie wiemy, czy i o ile wydrukowana ilustracja została zwiększona lub zmniejszona w stosunku do oryginalnego projektu. O ile w przypadku malarstwa sztalugowego reprodukowanego nawet w nieprofesjonalnych pozycjach wydawniczych standardem jest podpisywanie, np. olej, płótno, czy drzeworyt, linoryt, tak w odniesieniu do grafiki, to katalogi nielicznych wystaw ilustracji rzadko dokumentują technikę, a często odautorska informacja „technika własna” czy „technika mieszana” niewiele nam mówi. O podłożach nie ma absolutnie żadnych informacji. Wykład pokazuje jak artyści tworzyli substytuty niedostępnych zachodnich materiałów plastycznych, co od siebie zapożyczali, dlaczego preferowali jedne, a odrzucali inne rozwiązania techniczne i technologiczne. W warstwie ikonograficznej wskazuję na nieznane dotąd elementy autobiograficzne. Pokazuję także te, które dla młodego pokolenia są nieczytelne (np. stygmaty socjalistycznej zamożności) oraz sygnalizuję tematy, z którymi wszyscy ilustratorzy mieli kłopoty: np. obrazowanie postaci babci w rodzinie czy płaczącego dziecka.
Opisuję etap przygotowań poprzedzający stworzenie ilustracji w jej ostatecznym kształcie znanym z książek czy czasopism oraz pokazuję drugie życie projektów, bo jak się okazało, wydrukowanie ilustracji w książce wcale nie oznaczało jedynie skierowania projektu do domowego archiwum artysty. Pokazuję także mniej koturnowo-spiżowy wizerunek artystów popełniających merytoryczne błędy wychwytywane przez redakcje, oraz wielokrotne wykorzystanie tych samych pomysłów. Zwracam uwagę na odwrocia projektów będące źródłem wiedzy np. o zaleconych zmianach, Pokazuję także korespondencję świadczącą o reakcjach autorów tekstów na ilustracje do tychże tekstów.”
Anna Suwała
Czwartek 25 maja, godz. 17:00, Dom Artysty Plastyka, ul. Mazowiecka 11a. Wstęp wolny.