Biografia:
Studia na Wydziale Malarstwa warszawskiej ASP w pracowni prof. Tadeusz Dominika. Dyplom u prof. Stefana Gierowskiego w 1984 r, aneks z ceramiki. Bardzo wysoka ocena pracy dyplomowej przyczyniła się do przyznania artystce dwuletniego stypendium twórczego Ministra Kultury i Sztuki w latach 1984/86. Uprawia malarstwo sztalugowe, w technice oleju lub technikach mieszanych. W swoim malarstwie sięga po najprostsze środki wyrazu. Brała udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w Polsce i za granicą, miała też kilkanaście wystaw indywidualnych.
Teksty i wypowiedzi na temat artystki:
“Przez trzy kolejne lata studiów była w pracowni prof. Tadeusza Dominika. Widać to w obrazach w sposobie traktowania koloru. Jest on wyrazisty i określony. Dyplom robiła w 1984r. u prof. Stefana Gierowskiego. Nie uległa modom panującym w latach 80 – malarstwu “dzikich”, którzy i tak byli opóźnieni o kilkanaście lat w stosunku do Zachodu. Już na dyplom namalowała prace, w których przenikają się kolorowe formy, kolor w tych pracach jest określony. Prace z lat 90 – tych są dialogiem z wielkim malarzem hiszpańskim Joan Miro. W pracach tych ucieka się do najbardziej prostych znaków jakimi są: linia, koło, trójkąt, formy obłe. Znaki te umieszczone na płaszczyźnie, która jest świetlista (ma dużo powietrza, malowana laserunkowo), upodabniają się do figur ludzkich i zwierzęcych. Malarstwo to sięga po najprostsze środki wyrazu, więc oglądając je mamy wrażenie jakbyśmy oglądali malarstwo prehistoryczne, w którym forma współgra z treścią wyrażoną w obrazie. Tak potrafią malować tylko dzieci. Jest to dużym plusem w malarstwie Hanny Karasińskiej – Eberhardt. Malarstwo to odkrywa tajemnice istnienia człowieka na ziemi, jest z nią sprężone, podporządkowane kosmosowi i planetom ją otaczającym (Słońce, Księżyc). Obrazy te dają przyjemne w odbiorze odczucie psychiczne, estetyczne, intelektualne…”
Wacław Gibaszek, artysta malarz
“Między formami trwa wielostronny dialog, zdawałoby się – dialog nieśmiały i błahy jak pytanie o zdrowie w przypadkowym spotkaniu na ulicy, jak wymiana zdawkowych uwag o pogodzie w czasie porannej jazdy windą czy metrem, jak jeszcze raz powtórzony żart przy jeszcze jednym stoliku jeszcze jednej kawiarni. Ale ta błahość, ta powierzchowność jest tylko maską, grą. Pod skóra słów, nałożeń i przecięć trwa dramat. Z prawej strony kadru pojawia się postać człowieka. Skąd pochodzi? Jakie ma zamiary? Czy jest uzbrojony? Nie wiadomo. Wchodzi w cienka warstwę świata rozciągniętego pomiędzy tłem i werniksem. I to wystarczy, by wśród form zajętych zdawkową rozmową nagle zapanował ruch, strach i panika. To wystarczy, by sierp księżyca, który dotąd wydawał się przewrotnym cytatem z obrazów Juana Miro, stał się dramatycznie wzniesioną głową słonia, nosorożca czy jelenia. Świat obrazów Hanny Karasińskiej wolny jest od modnych i jakże często, pustych retoryk. To raczej teatr form, w którym granych jest kilka przedstawień równocześnie. Konflikt człowiek – przyroda przytoczony jest tu na poziomie anegdoty, dzięki której gry formalne uzyskują jeszcze jedną, dodatkową i zaskakująca point.”
Wojciech Brojer, historyk
“Chociaż upłynęło kilka ładnych lat od pierwszej prezentacji prac artystki, a było to tuż po dyplomie – w Galerii Promocyjnej, gdzie wystawiała wraz z innymi stypendystami Ministerstwa Kultury i Sztuki – do dziś je pamiętamy. Już wówczas dostrzec można było zapowiedz indywidualnego traktowania tematu, wyczucie koloru, spontaniczność i – co najważniejsze – radość tworzenia. Prace Hanki zawsze budziły nieskrywane emocje, choć artystka nie zaskakiwała nas gwałtownymi zwrotami. Przeciwnie, łagodnie przechodziła z jednego cyklu tematycznego w drugi, ujawniając wciąż nowe możliwości i niezwykle bogactwo poetyckiej fantazji. Owe cykle tematyczne podporządkowane są w zasadzie jednemu tematowi, który można nazwać “Zwierzaki Hanki”. Charakterystyczne dla artystki zwierzaki o uproszczonej formie pełnią w jej kompozycjach rolę pierwszoplanową, a mimo to służebną. Prowadza dialog, inicjują akcje, są przyjazne, lecz nie pozwalają uśpić czujności. Są mądrą rozmową między artystka a odbiorcą, a może są tylko marzeniem o takiej rozmowie, o prawdziwym partnerskim dialogu. Przyjrzyjmy się uważnie – ileż tam się dzieje? Próżne byłyby próby klasyfikowania twórczości Hanny Karasińskiej – Eberhardt, gdyż artystka mądrze korzysta z doświadczeń wielu mistrzów szkół awangardowych, lecz służą one jedynie do budowania własnego – niepowtarzalnego stylu. Dziś oglądamy dzieła absolutnie dojrzałe, doskonałe pod względem kompozycji i korzystnie usytuowane. Artystka wie, czego na obrazie nie malować i przy pomocy jakich środków budować nastrój – i to właśnie stanowi o ich walorze.”
Maria Głodowska, marchand