Opis:
Wystawa plansz komiksowych Mirosława Urbaniaka “Mirasa” do komiksów publikowanych przez Fundację Animacja w serii “Praga Gada”.
“Praga Gada to autorski projekt Fundacji Animacja, który polega na adaptacji na komiksy rozmów z seniorami z prawobrzeżnej Warszawy. Do tej pory odwiedziliśmy ponad 150 seniorów i zarejestrowaliśmy ponad 500 godzin wspomnień. Niektóre z nich mogą Państwo zobaczyć i usłyszeć na wystawie. Celem projektu jest promocja kompetencji seniorów i ich istotnej, kulturotwórczej roli, jakiej młodsze pokolenia zdają się nie dostrzegać. W latach 2013 – 2018 Fundacja opublikowała cztery komiksy z serii Praga Gada. Seniorzy podczas wywiadów najchętniej wspominali czas swojego dzieciństwa i młodości, w sposób szczególny wyróżniając wydarzenia okresu II Wojny Światowej. Stąd decyzja, by im właśnie poświecić pierwszy album komiksowy pn. „Praga Gada. O wojnie!”, historie obyczajowe z PRL-u zebrać w albumie nr 2: „Praga Gada. O pokoju”, zaś historie z okresu przedwojennego umieścić w albumie nr 3: „Praga Gada. O międzywojniu”. Album nr 4: „Praga Gada Wiechem raz!” zawiera adaptacje praskich felietonów Wiecha z lat 30., w których Fundacja odszukała tropy wskazane przez wspominających międzywojnie seniorów (pokolenie 85+).
We wszystkich albumach (poza wojennym) odnajdą Państwo znakomite rysunki Mirosława ‘Mirasa’ Urbaniaka, który zgodnie z wytycznymi Fundacji Animacja dostosował każdorazowo kreskę i tempo narracji do odmiennej tematyki i kontekstu. Miras występuje w naszych publikacjach obok tak znakomitych twórców jak np. łódzki rysownik Sławomir Kiełbus, Tony Sandoval z Meksyku, czy Salvador Sanz z Argentyny.
Na wystawie w Galerii Lufcik znajdą Państwo nowele graficzne lub ich fragmenty wyłącznie z serii „Praga Gada”. Szczególnym komiksem jest ten, narysowany przez Mirasa do scenariusza Mieczysława Gajdy, aktora i prażanina pt. „Anioł ze zdjęcia”. Należy go uznać za ostatnią wypowiedź artystyczną odchodzącego gawędziarza (zmarłego wiosną 2017 r.).
Wyjątkowym komiksem są też Git-Ptaki. To okrutna baśń, którą należy sytuować w czasach zniewolenia, w PRL. Tak jak większość opowieści seniorów dotyczy silnych, lokalnych więzi, przynależności do grupy. Jeden z prażan z ul. Brzeskiej z którym rozmawialiśmy, wysnuł ciekawą teorię dotyczącą subkultury git-ludzi. Jego zdaniem była to formacja o charakterze narodowym. Git-ludzie stawiali sprawę jasno: każdy kolaborant, ale także ten, kto jest bierny, uległy i przez to sankcjonuje system, to frajer. Ten, kto czynnie występuje przeciwko władzy, kto ma silne poczucie więzi z lokalną formacją, ale i z ojczyzną, jest godzien szacunku, jest w porządku człowiekiem. Zdaniem pana Leszka nie przez chuligańskie wybryki, ale przez wzgląd na kwestie polityczne ludzie ci trafiali do więzień. Tu stanowili elitę. Bycie gitem w latach 70. XX wieku stało się na Pradze modne. Opuszczający zakłady penitencjarne pospolici kryminaliści podszywali się potem, już na wolności, pod gitowców. Władze komunistyczne celowo propagowały fałszywy obraz gitowca jako skorego do rozbojów degenerata, urka burki. Git-ludzie rozwinęli grypserkę, czyli tajny kod służący do porozumiewania się, mający swoje korzenie w grypsie (krzcinie, kminie), czyli gwarze przestępców przedwojennych. Subkultura ta wytworzyła także system rytuałów (np. uroczyste obmywanie się po kontakcie z frajerem) i znaczących tatuaży (np. kropka w kąciku lewego oka, czyli cynkwajs, jako znak bycia git, bycia sprawdzonym). Historię o bezkompromisowych buntownikach, opowiedzianą przez pana Leszka, połączyłem w scenariuszu z opowieścią ostatnich gołębiarzy z Targówka, którzy podzielili się ze mną inspirującą analogią między zniewoleniem ludzi a więzieniem gołębi. Mirosław Urbaniak wykonał znakomicie, malarskie plansze, idealnie oddające symbolikę tej opowieści.
Pozostałe komiksy lub ich fragmenty, jakie odnajdą Państwo na wystawie Mirosław Urbaniak z właściwym sobie nienagannym warsztatem, a nawet wirtuozerią stworzył do scenariuszy piszącego te słowa Przemysława J. Olszewskiego, pomysłodawcy projektu Praga Gada. Nasza współpraca przybiera na sile i już wiosną 2019 Fundacja Animacja opublikuje piąty z serii komiks o tytule „Praga Gada Wiechem dwa” z 28 planszami narysowanymi przez Mirka. Na 2019 r. Fundacja planuje także zorganizować warsztaty ilustracji i storyboardu, na których Mirosław Urbaniak podzieli się z kursantami tajnikami swojego imponującego warsztatu.”
Przemysław Olszewski
Mirosław Urbaniak o sobie:
“Urodziłem się w czasach kiedy papier i słowo drukowane było wyrocznią.
Dawno temu.
Rysowałem odkąd pamiętam i chociaż brzmi to jak frazes i wątpliwa rekomendacja, to spotkania rodzinne spędzałem leżąc na podłodze pod stołem, pomiędzy stopami biesiadników, zapełniając bazgrołami kolejne zeszyty przeznaczone na matematykę albo język polski…
Zacząłem edukację artystyczną pod wpływem pierwszych numerów Magazynu „Relax”. Mistrz Rosiński napisał w jednym z nich, że trzeba się uczyć rysować, trenować i najlepiej zacząć od liceum plastycznego a potem podążać dalej.Zamarzyłem że zostanę rysownikiem i będę tworzył obrazkowe historyjki ku uciesze czytelników/oglądaczy. Jednak inaczej niż wyobrażał to sobie Mistrz Grzegorz i ja, liceum plastyczne szybko przekonało mnie, że komiks to strata czasu. Było mi przykro, ale muszę przyznać że wtedy już było za późno żeby zawrócić. Otworzyłem się na inne gatunki sztuki, w czym niewątpliwie pomogło zamieszkanie w internacie szkół artystycznych (buziaki dla braci muzycznej!). Czasy były bardzo twórcze, zmieniało się wszystko wokół. Wobec tego postanowiłem, że tak czy owak będę żył ze sztuki i ze sztuką.
Żeby tchórzliwie uniknąć patriotycznego obowiązku służby w Ludowym Wojsku Polskim, podążyłem raz obraną drogą, dopasowując się do zastanej sytuacji. Tylko od czasu do czasu jak czkawka wracały do mnie rysuneczki z dymkami.
Dostałem się na ASP zaraz po maturze, pomachałem więc oficerom z WKU na pożegnanie i rozpocząłem studia. Pięć lat do przodu… i byłem absolwentem katedry Komunikacji Wizualnej Zamiejscowego Wydziału Grafiki w Katowicach Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Skończyłem studia zanim Wydział został pełnoprawną uczelnią i nomenklatura stała się krótsza i przejrzystsza. Ważne w tym długaśnym tytule były dla mnie słowa „Komunikacja”, „Grafika”, „Sztuka”. I Katowice.
Po krótkim okresie pracy jako projektant graficzny, wróciłem do marzenia o opowiadaniu historii obrazkami i zostałem przez ówczesnego dyrektora artystycznego Jacka Frączaka zatrudniony w „Życiu Warszawy”. Stałem się członkiem zespołu rysowników, którzy na początku lat 90-tych ubiegłego wieku zamieszali trochę na rynku prasowym.
Kilka lat później i parę kolejnych zwrotów w karierze i powróciłem do rysowania komiksów. „Biedronką” udało mi się wygrać jedną z edycji konkursu na komiks o Powstaniu ‘44, organizowanego przez Muzeum Powstania. Wydałem swój debiutancki album „Un Western dans la Poche”, po którym z wielkimi oporami materii ukazały się dwa kolejne albumy „Dr Jackall & Miss Hype” i „Harmonijka”. Ten ostatni ukończyłem już w Londynie, do którego zawiał mnie wraz rodziną kolejny podmuch. Tutaj też skontaktował się ze mną Przemysław Olszewski, wydawca serii „Praga Gada”. Pierwsze zlecenie było ekspresowe. Wystąpiłem w roli koła ratunkowego i jestem dumny, że nie tylko udało mi się wykonać plan, ale również zdobyłem zaufanie Wydawcy. Od tej chwili mój udział w projekcie wzrastał i osiągnął w ostatniej odsłonie rozmiary niemal pełnowymiarowego albumu.
Wdzięczny jestem Przemkowi i Fundacji Animacja za tę szansę ponownego wstąpienia w buty komiksiarza. Formuła antologii, krótkie formy narracyjne i bardzo krótki cykl produkcji, daje okazję do wypróbowania wielu różnych stylistyk i metod narracji. Kolejne tomy stały się dla mnie poletkiem doświadczalnym. W krótkich formach, zajmujących kilka plansz, można wypróbować koncepcje, które w przypadku realizacji pełnego albumu mogłyby się okazać nie tylko pomyłką, ale wręcz przekleństwem. Zobowiązanie się do narysowania 46 plansz w technice, która nie tylko nie sprawia po kilku tygodniach przyjemności, ale staje się ograniczeniem, lub mozołem, jest nie lada wyzwaniem. W sytuacji, kiedy na realizację albumu poświęca się kilka, nawet kilkanaście miesięcy codziennej pracy, może to być zdecydowany krok ku depresji!
Komiks, podobnie jak ilustracja prasowa, jest takim gatunkiem sztuki, który w pełni istnieje dopiero w druku, w albumie, magazynie, na przedostatniej stronie gazety, czy nawet w fanzinie drukowanym na kserokopiarce. Można spędzić całe życie rysując historyjki, komponując wspaniałe kadry i oszałamiające plansze, ale dopiero forma którą uzyskują po przetrawieniu przez maszynę drukarską w pełni pokazuje co są nasze działania warte.
I za możliwość przetestowania swojej wartości bardzo Przemkowi i „Praga Gada” dziękuję!
Mirosław Miras Urbaniak”